Długa i ciekawa historia, piękna, podlaska przyroda i naprawdę świetne jedzenie: serio, czy jest lepszy podróżniczy zestaw? Moim zdaniem niekoniecznie. Tykocin jest niezawodny, po prostu.
Urocze i niewielkie miasteczko, które historią mogłoby obdarować kilka innych. Tykocin ma historię żydowską, ma historię dworską i rycerską, ma też historię celebrycką, bo jego długi rynek i drewniane chaty upodobali sobie filmowi scenarzyści. Mało tego: Tykocin leży nad rzeką Narew, której rozlewiska niektórzy nazywają podlaskim zwierzyńcem, a kawałek dalej przyrodą kipią rozlewiska Biebrzy, tworząc Biebrzański Park Narodowy. Dorzućcie jeszcze kuchnię - podlaskie cuda na talerzu oraz ciekawe żydowskie przysmaki i uzyskacie miejsce wybitne i naprawdę atrakcyjne. Oto moja subiektywna lista rzeczy, które warto zrobić w Tykocinie!
PLAC CZARNIECKIEGO 10
Pod tym adresem znajduje się prawdziwa perełka – zabytkowy, drewniany dworek, który cudem uchował się przed zniszczeniem oraz rozpustną modernizacją i jest dziś najlepszym przykładem tego, jak wyglądał kiedyś Tykocin. Choć dom stanął w 1885 roku, jego konstrukcja wiernie oddaje smykałkę architektoniczną Jana Klemensa Branickiego (tak, to ten od białostockiego pałacu) i jego wizję Tykocina, którą zaczął realizować w XVII wieku. Dziś w budynkiem opiekuje się lokalna, niekomercyjna inicjatywa Plac Czarnieckiego 10, która skupia artystów oraz aktywistów – dzięki nim możecie obecnie obejrzeć wystawę 133 opowieści – Tykocin w latach 1885-2018, która opowiada niełatwą i często bolesną, żydowską historię miasteczka. Zajrzyjcie koniecznie.
SYNAGOGA
To druga co do wielkości i jedna z najstarszych synagog w Polsce – została zbudowana w 1642 roku i szybko stała się ważnym żydowskim ośrodkiem intelektualnym, w którym działało wielu znanych i szanowanych rabinów. II wojna światowa i późniejsze zaniedbanie doprowadziły synagogę do kompletnej ruiny, ale gruntowny remont i prace konserwacyjne zakończone w 1978 roku przywróciły jej świetność – dziś znajduje się tu Muzeum Kultury Żydowskiej, które posiada niezwykle bogatą i cenną ekspozycję.
KUCHNIA ŻYDOWSKA
Nieodzowny element tykocińskiej historii, który szczęśliwie nie uległ zapomnieniu. Spróbujcie czulentu, wołowiny duszonej przez całą noc z fasolą, pęczakiem i warzywami, smażonych pierogów kreplachów albo kugla - w restauracji Tejsza albo Villa Regent.
ZAMEK
W Tykocinie znajduje się jedyny w regionie zamek – prawdziwy zamek polskich królów, serio! Podczas prac architektonicznych znaleziono tu pozostałości drewnianej palisady z przełomu XV i XVI wieku, która była najprawdopodobniej elementem warowni rodu Gasztołdów, pierwszej budowli w tym miejscu. Twierdza wciąż jest w rekonstrukcji i cały czas rośnie, ale już jej obecny kształt pozwala wyobrazić sobie, jak mogła wyglądać w czasach świetności. Tykociński zamek ma ciekawą i dość burzliwą historię (o której, podczas zwiedzania, opowiedzą Wam niezwykle kompetentni przewodnicy), a co najciekawsze, jest odbudowywany przez pasjonatów z wielkim historycznym sercem: sami zatrudniają historyków, archeologów i architektów, starając się odwzorować przeszłość możliwie najlepiej. Warto bardzo!
DWORSKA KUCHNIA PODLASKA
No a skoro zamek, to i dworska kuchnia. Na Zamku w Tykocinie możecie popróbować podlaskich specjałów w iście królewskim wydaniu: narwiańskie gęsie pipki (czyli żołądki) taplają się w maślanych sosach, cielęcina jest zapieczona w cieście francuskim, ser koryciński w chrupiącej panierce, a podlaska babka ziemniaczana ma kształt słodkiej babeczki. Do tego świetne piwa z sąsiednich Mazur i precyzyjnie skomponowana karta wina. Zimą posiłek zjecie w zamkowej sali z wielkim kominkiem rodem z Gry o Tron, a latem na tarasie z widokiem na zamkowy dziedziniec. W twierdzy mieści się też hotel, więc jeśli zapragniecie poczuć się jak lord komandor albo inna baroneska, żaden problem. Przeuroczo i przesmacznie.
REJS PO NARWI
Narew słynie w Europie ze swojego mikroklimatu, który przyciąga ptactwo i owady – rejsy dla fotografów i ornitologów niewielkim czółnem po jej rozlewiskach to niesłychanie popularna sprawa, która musi być z resztą całkiem magiczna: wyobraźcie sobie porośnięte wysoką trawą bagna, nad którymi, w gęstej mgle, wschodzi słońce. Bajka! Niedługie rejsy po Narwi – również dla zwykłych śmiertelników, o normalnej porze dnia, dużą, wygodą łodzią – organizuje FlisakPark. Fajna sprawa!
CARSKA DROGA
I wreszcie na koniec – bo najdalej, a nie najmniej ciekawie – wpada rzeka Biebrza i jej malownicze rozlewiska. Krótka przejażdżka dzieli Tykocin od Carskiej Drogi, historycznego traktu, który biegnie przez samo serce biebrzańskich lasów i bagien, gdzie można spotkać łosie (i niestety czasem też w jakiegoś przydzwonić, więc proszę jedźcie ostrożnie!), pogapić się na nietkniętą przyrodę i zrobić sobie przystanek przy pieszej ścieżce: na przykład Długa Luka, która wgryza się aż po horyzont wąskim mostkiem w kępiaste, nadbiebrzańskie łąki. Bajka!
Tekst powstał we współpracy z Podlaskie Travel – zajrzyjcie od nich po więcej wskazówek na temat zwiedzania Podlasia!
Na Podlasiu napędzała mnie wypożyczalnia samochodów Mobilerent – świetna opcja, jeśli nie posiadacie auta, a chcecie pośmigać po regionie!