Jakie gadżety warto zabrać w podróż i co może się przydać (albo nawet jest NIEZBĘDNE) w pracy zdalnej z podróży? Często o to pytacie, więc wreszcie usiadłem i spisałem – prosto i na temat – bez czego nie ruszam się podróż. Korzystajcie, używajcie!
Laptop
Zacznijmy od podstaw: moje centrum dowodzenia i podstawowe narzędzie pracy, bez którego nie wyobrażam sobie życia freelancera. Zawsze ze mną, bo są po prostu rzeczy, których na telefonie nie da się zrobić (a publicznych komputerów w kafejkach czy hotelowych recepcjach nie uznaję). Niedawno zostałem ambasadorem firmy Lenovo, więc teraz podróżuję z laptopem Yoga C940 – w ostatnich miesiącach testowałem jego funkcje w akcji w Azji Południowo-Wschodniej i jestem meeega zadowolony.
Po pierwsze, jest bardzo kompaktowy: cieńszy i lżejszy, niż mój poprzedni komputer, a to ważne, jak się nosi dobytek na plecach. Po drugie: ma świetny wyświetlacz, jasny i wyrazisty nawet w mocnym świetle, w którym musiałem pracować (malezyjskie słońce <3). To dla mnie ważne zwłaszcza przy edycji zdjęć, bo inaczej guzik bym zrobił. Po trzecie: szacun za głośniki i dźwięk, który jest głęboki i wyrazisty – doceniam przy montażu filmów i oglądaniu seriali – wiadomo, zdarza się nawet w podróży ;). Po czwarte: to sprzęt 2w1 - wystarczy obrócić monitor i macie tablet, fajna opcja! I po piąte: design! To bardzo ładny i przyjemny dla oka sprzęt, a lubię mieć ładne gadżety.
Smartfon
Gadżet numer dwa, bez którego nie ruszam się z domu. W podróży traci w sumie funkcję telefonu i staje się minikomputerem, aparatem, tłumaczem, notatnikiem, zdalnym wyzwalaczem do aparatu i tak dalej. Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez smartfona przede wszystkim dlatego, że to moje główne narzędzie do obsługi social mediów, a często też robienia i obróbki fotek w biegu – gdy nie mogę rozsiąść się ze swoją Yogą.
Aparat fotograficzny
Zgoda, aparaty w telefonach są coraz lepsze, ale porządny aparat wciąż dla mnie wygrywa (plus zwyczajnie lubię fotografować moją lustrzanką). Gdy zależy mi na fotkach dobrej jakości, używam Canona 60D (niepełna klatka) i moich dwóch ulubionych obiektywów: 50 mm (świetny do portretów i pięknie rozmazanego tła) oraz 24 mm (do szerszych zdjęć, głównie krajobrazów i czasem filmowania). Obowiązkowo dorzucam do nich filtr polaryzacyjny, który pochłania część światła i pięknie podkreśla kontrast i kolory (oraz usuwa ostre odbłyski z błyszczących powierzchni).
Statyw
Używam dwóch trójnogów do różnych zadań specjalnych: lekkiego i mobilnego Joby Gorillapod – ma elastyczne nogi, więc można go postawić gdziekolwiek albo wokół czegoś owinąć, jest lekki i nieduży (wożę go ze sobą prawie zawsze) oraz większego, aluminiowego Benro A1980F – jest bardzo solidny i swoje ważny, więc świetnie się sprawdza do stabilnej i raczej stacjonarnej pracy (na przykład podczas sesji zdjęciowych w domu). Oba dobrze trzymają za równo aparat, jak i telefon (z odpowiednim uchwytem).
Dron
Niezastąpiony do zdjęć z lotu ptaka oraz krajobrazowych filmów. Nie używam go specjalnie często, ale zawsze staram się przywieźć kilka ładnych ujęć z powietrza. Swoją przygodę zaczynałem od malutkiego DJI Spark, po czym przesiadłem się na wyższy model DJI Mavic Air – oba modele spełniały moje amatorskie oczekiwania i robiły świetny kontent, przy czym Mavic Air zdecydowanie wygrywa jakością i czasem lotu (czyli pojemnością baterii). Polecam, bo to fajna zabawa, ale pamiętajcie o sprawdzeniu obowiązujących przepisów, za równo w Polsce, jak i w kraju, do którego jedziecie (na przykład na stronie ULC).
Powerbank
To MUST, bo przy częstej pracy bateria w smartfonie umiera bardzo szybko. Mieć w plecaku prąd to często być albo nie być i wierzcie mi, wyjazd służbowy BEZ powerbanka to dla mnie koszmar. Od dobrych dwóch lat używam Xiaomi Mi o pojemności 10000 mAh i jestem bardzo zadowolony (mam już nawet drugi egzemplarz, bo pierwszy zostawiłem, pierdoła, w hotelu w Chiang Mai – jaki to był smutek!).
Słuchawki
Dla mnie podstawa: i do pracy, i do odpoczynku. Przez wiele lat używałem całkiem niezłych słuchawek dołączanych do telefonu, ale nie tak dawno przekonałem się, że nie znałem życia. Pierwszy raz sięgnąłem po słuchawki nauszne z opcją aktywnej redukcji hałasu i to był cud, objawienie. Nie słyszę silników w startujących samolocie, mogę pracować w zatłoczonej kawiarni i w świętym spokoju słuchać, nawet dość cicho, swoich ulubionych kawałków. To jest sztos, powaga! A używam BOSE 700.
Gimbal
Czyli ręczny stabilizator obrazu, który ułatwiał mi płynne nagrywanie filmów telefonem. Ostatnio używam go bardzo sporadycznie czy nawet w ogóle (dzięki stabilizacji obrazu, która pojawiła się w aparatach smartfonów), ale kiedyś się bez niego nie ruszałem, więc podrzucam polecajkę. Czy to krótkie video na Instagrama czy kawałki do vloga, dzięki gimbalowi obraz jest cudnie płynny i się nie trzęsie. Trzy lata temu kupiłem FeiYu Tech SPG Live – był niedrogi i miał opcję nagrywania za równo w poziomie (filmy), jak i pionie (Instagram Stories).
Czytnik ebooków
Żadna filozofia, ale mam, wożę i używam – niedawno mojego starego i wysłużonego Kindla zamieniłem na nowszy model i wreszcie mam podświetlany ekran XD.
Plecak
I wreszcie: jak to wszystko pakuję. Już dość długo używam plecaka Lowepro ProTactic 450 AW (jest już model II) i lubię go za: pełną dowolność aranżacji wnętrza przedziałkami przypinanymi na rzepy (zrobiłem sobie kilka przegród różnej wielkości), kieszeń na laptopa, małą kieszeń na klucze/portfel/telefon, wygodne boczne kieszonki, sprytne paski, do których można przypiąć uchwyt na butelkę albo mały statyw oraz za zamek do głównej komory od strony pleców – więc nikt się Wam do niego nie dobierze na przykład w tłumie. Jest dość ciężki, gdy wszystko jest w środku, ale sprawdza się wybitnie.
Foto: Ross Sneddon, Markus Winkler, Mael Balland, Joshua Case, Smart, Drew Hays, Joey Huang, Freestocks / Unsplash