2019/04/29

Kokosowe gofry z matchą - jak stracisz głowę podczas śniadania

Dzisiaj mam dla Was temat szybki i przyjemny, idealny do rozpracowania i rozgryzienia przy porannej kawie albo podczas totalnego, sobotniego lenia, podlewanego czarną kawą. Chrupiące, kokosowe gofry z zieloną herbatą. TAAAK.

Gofry zawsze kojarzyły mi się z dzieciństwem w parku (mieliśmy w Białymstoku takie czerwone budki, w których smażyli pyszne gofry - oprószone tylko cukrem pudrem, mogłem jeść tuzinami) albo wyjazdami nad morze, również tymi już dorosłymi – no bo wiadomo, że gofry z bitą śmietaną i owocami – jeśli nad morzem – nie tuczą. To z resztą ciekawe, bo w normalnych warunkach – czyli nie nad morzem - nie cierpię gofrów z bitą śmietaną i bitej śmietany w ogóle, a tam… aż głupio nie zjeść.

Przyszedł taki czas, kiedy gofry z ulicznych budek weszły do domów (wcześniej, a może w podobnym czasie, weszły do hipsterskich knajp), a gofrownice przestały być fanaberią – mało tego, pojawiły się nawet przepisy na mniej i bardziej udziwnione gofry wytrawne, gofry wegańskie, gofry bezglutenowe i tak dalej. Zerkałem na to wszystko i zastanawiałem się, jak bardzo fajnie (a może niefajnie) byłoby mieć taką maszynę w domu, a że takie względnie mało istotne rozkminki zajmują mi czasem miesiące, nigdy gofrownicy nie posiadłem. Chyba szkoda, bo wyobraźcie sobie taki leniwy, sobotni poranek, przyjemną muzykę w głośnikach, słońce za oknem i zapach świeżych gofrów i kawy w mieszkaniu…

No i wreszcie problem rozwiązał się sam, bo gofrownicę… dostałem. Dostałem też misję przygotowania jakiegoś ciekawego przepisu na gofra, który zwykły nie będzie. Przekopałem się więc przez swoje notatki, wypisałem parę ulubionych smaków i z powstałych bohomazów jasno wyklarował się obraz filipińskiego kokosa, japońskiej matchy (czyli sproszkowanej, zielonej herbaty) i szybko podsmażonych w garnku malin, które już zawsze będą mi się kojarzyły z późnym latem w Sztokholmie (jadłem tam najlepszy sos malinowy w życiu). Wyszło… małe cudko. Jeśli więc macie w domu gofrownicę (a pewnie macie, skoro tu trafiliście), sami spróbujcie. 



Składniki (około 10 małych gofrów)

- 190 g mąki pszennej
- 60 g mąki kukurydzianej
- duża szczypta soli
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 jajka
- 1,5 łyżki matchy
- 240 ml mleka kokosowego
- 240 ml kefiru
- 80 g oleju kokosowego
- 40 g cukru kokosowego (albo brązowego)
- 30 g płatków/chipsów kokosowych

Przygotowanie

  1. Chipsy kokosowe upraż na suchej patelni albo w piekarniku (grill). Połowę odłóż do podania.
  2. Wymieszaj w misce składniki suche (razem z połową uprażonych chipsów). W drugiej misce wymieszaj składniki mokre (olej kokosowy musi być płynny, więc podgrzej go wcześniej odrobinę – delikatnie, żeby tylko się rozpuścił). Dodaj do mokrej części tę suchą i wymieszaj – dokładnie, ale nie za długo, malutkie grudki nie są problemem. Ciasto powinno być gęste, z pozoru nawet za bardzo.
  3. Smaż gofry na dobrze rozgrzanej gofrownicy – najlepiej ceramicznej, bo wtedy ciasto nie przywiera i nie musisz smarować jej tłuszczem przed każdą porcją. Porcja ciasta na jednego gofra będzie zależała od wielkości Twojej maszyny (2-3 łyżki, tak mniej więcej). Jeśli forma jest kwadratowa, a chcesz uzyskać gofry okrągłe, ciasta nałóż mniej i tylko na środek formy. 
  4. Gotowe gofry przełóż na kratkę do wystygnięcia (możesz użyć tej z piekarnika położonej na blacie). Podawaj z jogurtem i szybkim sosem malinowym albo owocami i miodem albo jogurtem i sosem daktylowym albo z czym sobie wymyślisz.




// przepis przygotowałem dla firmy Breville, która sprezentowała mi Gofrownicę DuraCeramic, robiąc mi tym wielką frajdę (to jak spełnienie dziecięcej fantazji, co?). Maszyna jest super, więc szczerze mogę Wam polecić - jestem pod wielkim wrażeniem tego, że gofry kompletnie nie przywierają do formy i nie trzeba jej dodatkowo natłuszczać. Wielki plus za to! 




więcej o mnie