Choć tradycyjna kuchnia angielska może nie wydawać się zbyt sexi, warto jej spróbować - zwłaszcza w Londynie, który klasyczną rybę z frytkami potrafi wynieść na zakręcony poziom. Więc nie obruszamy się, nie zarzekamy i nie fukamy - jedziemy spróbować fish&chips i ciasta z mięsem!
1. Fish&Chips
Sława może nie najlepsza - bo tłuste, bo w panierce, bo smażone - ale nie warto się uprzedzać. Dziś ryba z frytkami może być naprawdę wdzięcznym daniem: trzeba tylko dobrze wybrać. Panierka wcale nie musi ociekać olejem (a nawet może być całkiem lekka i smakować na przykład trawą cytrynową), ryba nie musi być sucha, ziemniaczane talarki mogą być chrupiące i jędrne, a zamiast colesława można wszamać prostą surówkę ze smakujących morzem samphire (wybaczcie, nie znalazłem ładnego tłumaczenia). Do tego butelka ciekawego piwa z małego browaru i gwarantuję, że wszystkie uprzedzenia do ryby z frytkami znikną jak londyńska mgła. Takie danie dostałem w knajpie Hook w dzielnicy Camden Town (gdzie każdy turysta i tak w końcu trafi). Miejsce proste, ładne i bez zbędnego zadęcia. Idealne na przerwę w zwiedzaniu Camden! hookrestaurants.com
2. Brytyjski pie
Bomba na lunch w chłodnawy dzień - i to nie tylko kaloryczna. Kształtne, wdzięczne, lekko chrupiące, z parującym gulaszem w środku. Ale spokojnie, brytyjski paj nie musi być nudny! Jeśli soczysta wołowina z piwem ale to dla Was za mało, zaszalejcie i dorzućcie pasternak, bekon, cheddara, kurczaka z wolnego wybiegu albo indyka, a może chorizo albo kasztany. Znajdą się też szparagi ze śmietaną i białym winem. Koniecznie na ciemnym sosie, z ziemniacznym puree i musem z zielonego groszku! No dobra, sos możecie sobie odpuścić, ale piwa imbirowego już nie. Świetna opcja na obiad po wizycie w galerii Tate, bo Pieminister ma obok jeden ze swoich lokali. Polecam, bo to ludzie z wielgachną pasją! pieminister.co.uk
EXTRA: five o’clock tea
Spróbujcie załapać się też na superbrytyjską herbatkę o siedemnastej - to tak naprawdę podwieczorek, a do herbaty (z mlekiem!) serwuje się małe kanapki, ciasteczka i inne przekąski. Na przykład w klimatycznej National Café w Galerii Narodowej przy Trafalgar Square. O 17:00 przygasza się światła, a kelnerzy w wykrochmalonych koszulach serwują herbatę i 3-piętrowe patery z przekąskami. Fajne doświadczenie!
WARTO WIEDZIEĆ: Choć Londyn jest drogi, można w nim bardzo fajnie spędzić dzień, nie wydając fortuny. Do wielu muzeów wstęp jest darmowy (rzuć okiem na całą listę), z Muzeum Brytyjskim, Galerią Narodową i Tate na czele, a po mieście najlepiej poruszać się autobusami: z ich górnego piętra pooglądacie miasto, są mniej zatłoczone niż metro, a mając kartę komunikacji miejskiej Oyster, nie zapłacicie więcej niż 4.50GBP dziennie (niezależnie od liczby przejazdów).
* Aparat bezlusterkowy PEN-F na wyjazd wypożyczył mi Olympus Polska - dzięki!