2017/08/23

Wydma czy oaza? Czyli gdzie się schować nad polskim morzem

Wydmę odkryłem przypadkiem, choć chyba jednak nic się nie dzieje przypadkiem i po prostu miałem do niej trafić. Znaleźć miejsce schowane od zgiełku nadmorskiej promenady, piękną restaurację, w której nie ma mowy o ściemie i otwartą, przyjacielską atmosferę. To jest Wydma właśnie. 

Kuba zaprasza mnie do restauracji. Siadamy przy stoliku z przyjemnie gładkim, drewnianym blatem i zamawiamy po kawie. Czuję się tu trochę jak w Grecji, a trochę jak w Portugalii. Długie, gęsto tkane firanki powiewają w otwartych witrynach, omiatając przepiękne, biało-czarne kafle na podłodze, a błęktino-morskie krzesła (swoją drogą przywołujące kształtem wspomnienia z podstawówki) dodają wnętrzu zadziornego uśmiechu. Smaczne i urocze to wszystko po granice przyzwoitości, aż się nie chce wychodzić. Jestem zbity z pantałyku. 




- Kuba, co to za miejsce? - pytam naprawdę ciekaw tego, jak powstała ta oaza w chaosie Pobierowa. - Wiesz, tak wyszło - odpowiada trochę niepewnie, po czym prostuje się i spokojnym, opanowym głosem tłumaczy mi, jak stworzył Wydmę. - Zawsze wydawało mi się, że brakuje płynnego przejścia między dobrymi hotelami a kwaterami. W tych pierwszych giniesz w masie bezimiennych gości, a w drugich wylądujesz albo w przypadkowym pokoju, albo na przypadkowym łóżku, albo dostaniesz paskudne śniadanie. I tak, od myśli do myśli, powstał pomysł na Wydmę. Miejsce bezkompromisowe, bez ściemy i obiecywania śliwek na wierzbie, na wysokim poziomie, jakiego w okolicy nie było, kameralne i naturalne, gdzie nic nie robi się na siłę. Gdzie możesz odpocząć, odetchnąć i przede wszystkim bardzo dobrze zjeść. Prawdę mówiąc pomysł na restaurację pojawił się jako pierwszy - śmieje się, a ja się nie mogę nadziwić, że tak mu to wszystko pięknie wyszło. Nie żebym nie wierzył w ludzi! Z resztą widac, że to kawał uzdolnionego faceta, ale to wszystko wyszło mu rewelacyjnie - co najmniej jakby zbudował wcześniej kilka hoteli i knajp. - A potem zostało tylko robić swoje i wierzyć w to, dzień i noc. Postawiłem przed sobą zadanie: chciałem pokazać piękne, polskie wybrzeże inaczej - dodaje, a ja mogę mu tylko przybić piątkę, bo udało mu się to idealnie. 

Siedzimy tak jeszcze chwilę, a później - nabuzowany optymizmem i wiarą w spełnianie własnych marzeń - idę obejrzeć mój pokój. Drewno, piękne kafelki, jasne kolory i parę mocniejszych akcentów. Ciekawe krzesła, lampki nocne i detale na korytarzu. Nawet szafka, w której jest mój własny fotel i parasol plażowy. Sprytne, zgrabne i świetnie dograne. W okamgnieniu zapominam, że kilkanaście metrów dalej jest głośna, zatłoczona promenada, pewnie wypchana pod korek ludźmi. Zupełnie, jakbym schował się na wydmie za krzakami dzikiej różny - teraz łapię.

Do szczęścia brakuje mi jeszcze obiadu i świetnie się to składa - przetestuję przy okazji restaurację. Wygląda pięknie, ale tym się nie najem, rozumiecie. Wygłodniały, zupełnie jakbym jechał ciągiem z samego Torunia (a tak było, tak się składa), zamawiam wszystko, co mi ładnie brzmi: kalabryjską zupę rybną, smażonego dorsza z czarną soczewicą i młodą marchwią, a na deser sernik limonkowy na ciasteczkowym spodzie i ciepłe ciastko czekoladowe, oczywiście z płynnym środkiem. Do tego pyszne, rzemieślnicze piwo Kliper z Browaru Okrętowego - jak marinistycznie, to na maxa. I wiecie co? Naprawdę wszystko to niezwykle smaczne. I oczywiście dopracowane do perfekcji, jak cała Wydma. Za obiad zapłacicie tu więcej, niż w jednej z dziesiątek smażalni, ale to wydatek warty każdej dodatkowej złotówki. A śniadanie, którego będę miał okazję spróbować następnego dnia, niczym nie ustępuje daniom z karty - niewielki, zgrabny bufet, w którym znajdę wszystko, o czym mogę rano marzyć. I dużo więcej. 








Gdy jechałem nad morze na kolejne nagranie Projektu Plaża, nie podejrzewałem, że odkryję oazę. Nasze nadmorskie miejscowości umieją dać w kość, jeśli ktoś nie przepada za tłumem, ściskiem, a czasem też jarmarkiem, więc kompletnie nie spodziewałem się tak klimatycznego i intymengo miejsca z tak piękną i smaczną restauracją. Dlatego jeśli szukacie fajnej miejscówki, w której porządnie odetchniecie, albo jesteście w okolicy i szukacie dobrej kanjpy, albo wybieracie się nad morze po sezonie, zajrzyjcie do Wydmy. Nie pożałujecie - mnie Wydma szczerze sobą zauroczyła. Udanych wypadów nad polskie morze Kochani! 


więcej o mnie