2016/02/21

5 wietnamskich deserów, których trzeba spróbować w Hanoi

Przepyszna kuchnia wietnamska (o której obiecuję niedługo napisać) to nie tylko świeże zioła, kolorowe warzywa, aromatyczne sosy i makaron ryżowy w różnych postaciach - to też ciekawe desery. I choć czasem odbiegają od znanych nam ciastek z kremem, warto ich spróbować. Zobaczcie, po jakie słodkości sięgają mieszkańcy Hanoi!


Egg Coffee, czyli kawa z… koglem-moglem

Choć jego smak większość z nas pamięta z dzieciństwa, w połączeniu z przepyszną wietnamską małą czarną to zupełnie inna historia. Słodycz puszystego kremu miesza się w niewielkiej filiżance z gorzkim aromatem śmietanki i czekolady, w który bogata jest wietnamska kawa. To połączenie wręcz idealne! Nic dziwnego, że mieszkańcy Hanoi sączą ją godzinami, skubiąc w międzyczasie prażone pestki słonecznika (a według mojego wietnamskiego przyjaciela „pasują one do wszystkiego”). Klasycznym miejsce do jej spróbowania jest działająca od 1946 Giang Cafe (www, ok. 20 000 dongów/filiżanka ).


Tao pho, czyli pływające tofu

Smak, którego dotąd nie znałem: świeże tofu pływające w lekkim syropie, do którego można zamówić wybrane dodatki. Decyduję się na mleczko kokosowe, a osobno dostaję kruszony lód - gdyby naszła mnie ochota na mrożoną wersję tego deseru. Całość smakuje jak delikatny budyń, a smaki tofu i kokosa przyjemnie mieszają się ze słodyczą syropu. Ciekawe doświadczenie! Zajrzyjcie do jednego z lokali sieci Jellybean, która specjalizuje się w sojowych deserach (10 000 - 20 000 dongów/porcja). 


Sua chua, czyli jogurt prawie mrożony

Wynalazek smaczniejszy, niż popularny w całej Azji deser z kruszonego lodu, bowiem jego bazą jest gęsty jogurt naturalny. Poza lodem, dodaje się do niego masę przeróżnych smakołyków: najpopularniejsze jest mleczko kokosowe, fermentowany fioletowy ryż i dżakfrut (poza tym oczywiście wszelkiego rodzaju dżemy, sosy i kolorowe żelki z tapioki). Wieczorami całe tłumy siedzą na niskich stołeczkach na chodniku i chrupią jogurt z lodem: warto zainwestować 20 000 dongów i wziąć udział w tym przedstawieniu!    


Kem Tran Tieng, czyli lody z długą tradycją

Od niemal 60 lat (czyli na długo zanim w kraju pojawiły się zachodnie koncerny) lodziarnia Kem Tran Tieng serwuje Wietnamczykom naturalne kokosowe lody. I choć dziś oferuje dużo więcej smaków i wariantów, tradycyjne kokosowe gałki lodowe w charakterystycznym, zawiniętym waflowym rożku wciąż są tak samo pyszne. Warto zajrzeć do jednego z jej lokali, gdzie wystrój i sposób serwowania lodów nie zmienił się zbytnio od początków jej działalności (a mi odrobinę przypomina kawiarnię Hortex z dzieciństwa). Jedna porcja kosztuje tylko 12000 dongów. 



Chè, czyli słodka rozgrzewka

Wietnamczycy uwielbiają gęste słodkie zupy, a ich rodzaje ciężko zliczyć: na każdym obwoźnym straganie czeka Was niespodzianka. Z kukurydzy, fasoli (mung, kidney czy czarnej), soi, sezamu lub tapioki. Mniej lub bardziej słodkie, ze skórką z mandarynki, z owocami (longanem, mango, durianem czy liczi) albo mleczkiem kokosowym, a czasem też z ryżowymi kluseczkami z nadzieniem. Za niewiele ponad 10000 dongów warto się pobawić i sprawdzić, co dziś serwuje rowerowa szefowa kuchni. Smacznego!



JAK I KIEDY JECHAĆ: Do Hanoi dolecicie z Warszawy z przesiadką w większych europejskich miastach (dobre ceny często oferuje rosyjski Aerofłot z przesiadką w Moskwie). Polski LOT wykonuje czarterowe loty do Ho Chi Minh (w ofercie Rainbow Tours), można więc też tak dostać się do Wietnamu. Z lotniska do centrum miasta dotrzecie taksówką (w pół godziny za ok. 60 zł), autobusem miejskim (linie 7 i 17, podróż trwa około 1 godz., bilet kosztuje niecałą złotówkę) lub minibusem linii lotniczych (nie trzeba być ich pasażerem; busy linii Vietnam Airlines oraz Jetstar odjeżdżają sprzed terminala, mają kilka przystanków, a trasę kończą w okolicach centrum, zazwyczaj pod swoją siedzibą; podróż trwa ok. 40 minut i kosztuje niecałe 10 zł; uwaga: do ścisłego centrum będziecie musieli dojść, wziąć taksówkę albo tuk tuka). W północnej części Wietnamu, gdzie leży Hanoi, występują cztery pory roku. Zima jest chłodne (warto wziąć to pod uwagę, jeśli planujecie wycieczkę do zatoki Ha Long), a lato duszne i gorące - jesień jest relatywnie najprzyjemniejsza. 

WIZA: Jest wymagana - najwygodniejsza opcja to wyrobienie e-visy na oficjalnej stronie rządowej: wypełniacie wniosek, opłacacie 25 USD (stan na 02.2019) kartą i w ciągu trzech dni macie wizę na skrzynce email. Drukujecie i zabieracie za sobą na lotnisko.

CO ROBIĆ: Spróbować 5 deserów, a w międzyczasie koniecznie poplątać się po dzielnicy Old Quarter. Choć kolonialny klimat czuć mniej, niż to sobie wyobrażałem, to bardzo urokliwe miejsce, gdzie toczy się normalne życie. Uwaga na skutery! Najważniejsza reguła: poruszać się wolno i jednostajnie, a nic nam się nie stanie. W żadnym wypadku nie przebiegać przez ulicę! Warto też wybrać się na krótki spacer bardzo wcześnie rano - z pustymi i cichymi ulicami i chodnikami Hanoi jest wtedy nie do poznania.



więcej o mnie