2019/08/06

Gdzie na kawę w Wiedniu? Tu trzeba zajrzeć!

Wiedeń ma długą historię kawową: od prekursorskich, ociekających złotem, eleganckich salonów kawowych (gdzie można zjeść i tort, i parówkę*), po ascetyczne kawiarnie nowej generacji – właśnie tam Was dziś zabieram.

Wiedeń zasługuje na szczególne uznanie na kawowej mapie świata – eleganckie, wyłożone błyszczącą boazerią i ozdobione kryształowymi żyrandolami oraz lustrami w złotych ramach salony kawowe były miejscem, gdzie rozwijała się europejska i światowa kultura kawowa. Powstały jako jeden z pierwszych na świecie i wciąż są bardzo popularne (czytaj: oblegane przez turystów). Ani trochę się nie dziwię: wypicie kawy w takim oldskulowym salonie (albo zjedzenie w nim śniadania czy lunchu – bo takie też rzeczy dzieją się w klasycznych, wiedeńskich kawiarniach) i zagryzienie jej jednym ze słynnych wiedeńskich ciastek (jak już musicie, to zjedzcie tego Sachera, ale ja bym sięgał po małe, jaskraworóżowe, rumowe kostki  Punschkrapfen, migdałowy tort Malakoff-Torte albo przeklasyczne strucle, zalane słodziutkim waniliowym sosem: jabłkowy Apfelstrudel lub serowy Topfenstrudel) to fajne doświadczenie, które ciężko w zasadzie do czegoś przyrównać.

Ale! Ja dziś nie o wiedeńskich salonach kawowych – zabieram Was kilka epok do przodu, do nowoczesnych kawiarni trzeciej fali, gdzie zamiast kleiner Schwarzera czy wiener melange zamówicie świetnego dripa albo rześkie cold brew. Do tego zjecie brioszkę z kremem, poczciwego rogala z Francji albo wypasioną tartę z marcepanem i kwaśnymi śliwkami. I gdzie oczywiście zaopatrzycie się w paczkę kawy na pamiątkę. To co, idziemy na kawę?

/ Balthasar Kaffee Bar

To takie miejsce, do którego wchodzisz i chcesz w nim zamieszkać. Przykuć się do kaloryfera i nigdy nie wychodzić. Albo takie, w którym nie możesz się opędzić od myśli, że BARDZO potrzebujesz remontu w mieszkaniu. I też takie, w którym rozgrzewasz Instagrama do czerwoności. Wysoki sufit, piękny parkiet, jasne ściany, bar wyłożony obłędnymi kaflami – wszystko się zgadza. Zgadza się też kawa i przepyszne ciastka (ta marcepanowa tarta ze śliwkami to tutaj). Obsługa jest przesympatyczna (i skora do pogawędek), są Balthasarowe mieszanki kawy do kupienia i jest półka z kawowymi gadżetami – gdybyście mieli ochotę na bardziej trwałą, kawową pamiątkę. To będzie – bez dwóch zdań – jedna z moich ulubionych kawiarni w Europie. Karta: nie. /IG & FB/



/ Jonas Reindl Coffee Roasters

Kawiarnia wypalająca swoją własną kawę w dwóch miejscach w mieście. Surowa, betonowa podłoga, stoły z grubymi, drewnianymi blatami, jasne ściany, mięsiste sukulenty i śliczne, ceramiczne naczynia – ciężko o przyjemniejsze miejsce do wychylenia kawy, poczytania książki czy postudiowania mapy miasta. Ich mocno zróżnicowane mieszanki nie dość, że są smaczne, to jeszcze pięknie opakowane. Możecie tu też liczyć na smaczne ciacha i kanapki, a czasem bezpłatny cupping, czyli degustację różnych kaw – z Kenii, Nikaragui, Etiopii czy Gwatemali. Obie kawiarnie dzieli od ścisłego centrum przyjemny, krótki spacer. Karta: tak. /IG & FB/



/ KaffeModul

Chłopaki z KaffeModul mówią: „Kawa. I nic więcej” i ciężko się z nimi nie zgodzić – malutka i jasna kawiarnia, pokolorowana tylko lekko błękitnymi elementami na ścianach, sprawia, że od przekroczenia progu widzi się tylko młynki do kawy, ekspres i półkę z paczkami kawy.  Zaglądają tu głównie mieszkańcy, więc nastawcie się na dzielenie niewielkiej ławki przed lokalem z jakimś Wiedeńczykiem: może być w klapkach, może być w dresie, a może też robić szybką prasówkę przed pracą. Josefstadt to okolica przede wszystkim mieszkalna, ale jest tu kilka muzeów, a całkiem niedaleko fajna miejscówka na lunch, więc dlaczego nie mielibyście zajrzeć po nim na kawę? Płatność kartą: OK. /IG & FB/



/ Kaffeefabrik

Obsługa może Wam się tu wydać nieco osobliwa (albo mało gościnna), ale nie można powiedzieć złego słowa o ich kawie i kawowej filozofii: ziarna kupują od ekologicznych spółdzielni, dla których kluczowy jest zrównoważony proces produkcji, płacą za nie więcej, niż przyjęło się na rynku (wspierając małych producentów z niewielkich plantacji), a potem importują je i wypalają sami – dlatego dumnie mówią, że robią DOBRĄ kawę. Miejsce jest malutkie i nieco przykurzone, ale nie o to tu w końcu chodzi – kawę weźcie na wynos do swojego kubka (nie widzę problemu, żeby z takim podróżować) albo wypijcie przy wysokim stoliku na ulicy. Mają też swoje własne, domowe wypieki – gdyby złapał Was lekki głód. Mieszczą się praktycznie w centrum zamieszania, niedaleko Karlsplatz, więc to wygodne miejsce na krótki postój w zwiedzaniu. Karta: nie. /FB/



/ Joseph Brot

Dorzucam na końcu i w gratisie, bo to nie tyle kawiarnia, ile piekarnia z dobrą kawą. Natomiast ich bio pieczywo i ciastka są tak obłędnie dobre, że żalem byłoby Was tam nie wysłać (a przy okazji jest tu bardzo ładnie). Wybór jest bardzo szeroki, ale na niczym się nie przejechałem. Plus: jadłem u nich najlepsze jajka po benedyktyńsku w swoim niekrótkim życiu, więc może warto tu wpaść na śniadanie? Lokalizacji jest kilka, w tym jedna przy samym dworcu Wien Mitte – gdzie i tak będziecie przed lub po podróży pociągiem z lotniska. Karta: tak. /IG & FB/



/ MAPA


*Historia parówek i musztardy w wiedeńskich salonach kawowych jest całkiem prosta: gdy minął okres gorącej i namiętnej fascynacji Austriaków (bo podobnie rzecz miała się w Salzburgu, kawowymi mieście Austrii numer dwa) wystawnymi kawiarniami, zaczęły one podupadać. Żeby przyciągnąć klientów i nie pójść na dno, zaczęto w nich serwować… śniadania i obiady. I tak już zostało.

/Zdjęcie na okładce: Nathan Dumlao/Unsplash 
więcej o mnie