2018/02/18

Co zjeść w Kuala Lumpur: malezyjskie słodycze, których musisz spróbować

Im dalej w Malezję, tym bardziej przekonuję się, że to kulinarny raj. Również - a może zwłaszcza? - dla łasuchów. I zwłaszcza podczas nocnych marketów z jedzeniem! Proszę tę listę wydrukować i mieć ze sobą w KL. Warto!


W Kuala Lumpur codziennie znajdziecie nocny targ - musicie tylko namierzyć, gdzie się akurat odbywa (TU znajdziecie listę z mapką, wybierzcie tylko odpowiedni dzień). Mnóstwo na nich bajerów wszelkiej maści, ale skoncentrujcie się na jedzeniu - bo nocne markety to najlepsze miejsce, żeby posmakować Azji i dotyczy to każdego kraju. To z resztą dość logiczne, bo robi się chłodniej, przyjemniej, apetyty rosną. Na targach w KL upolujecie też klasyczne malezyjskie słodycze - zobaczcie, na co warto zwrócić uwagę!


SŁODYCZE Z FILMU
Smażony owoc chlebowca
Czyli jackfruit. Tylko albo aż - bo jeśli ktoś z Was próbował dżakfruta, to wie, jak ciekawy i bogaty ma smak (przypomina trochę gumę balonową). A chrupiąca panierka (i tłuszczu za smażenia, nie oszukujmy się) tylko mu dodaje, więc to bardzo bardzo wdzięczna przekąska.

Cendol
O którym mówiłem we vlogu z Malakki - flagowy malezyjski deser slash słodycz. Może trochę dla nas dziwny, ale BARDZO warto spróbować. Siekany lód, mleko kokosowe, cukier palmowy, czerwona fasola i ryżowe żelki. Może być bardziej napojem (w kubku ze słomką) albo bardziej deserem (w miseczce). 

Naleśniki z durianem
Nic dodać, nic ująć. Jak nie lubicie duriana - zapomnijcie. Jak lubicie, zjedzcie - ciasto jest bardzo delikatne i fajnie komponuje się z całością. Jeśli nie wiecie, czy lubicie, możecie spróbować - ale na własną odpowiedzialność, bo durian albo wchodzi, albo nie wchodzi.

Kuih beko pandan
Z nazwy niby ciastka (kuih), ale faktycznie to bardziej placuszki - na bazie mielonego kokosa, automatyzowane i barwione liściem pandanu (smak ciężko do czegoś porównać - jest po prostu pandanowy, więc spróbujcie, bo inaczej się nie dowiecie). Z reguły jeszcze ciepłe, miękkie, delikatnie słodkie, bardzo fajne.

Apam balik
Chyba moja ulubiona przekąska z malezyjskiej ulicy - to naleśnik, z zewnątrz cieniutki i chrupiący, a w środku miękki i wilgotny. Klasycznie: z cukrem i orzeszkami ziemnymi (czasem też kukurydzą). Mniej klasycznie: ze wszystkim, na co przyjdzie fantazja sprzedającemu (serem, czekoladą, Nutellą, bananem, masłem orzechowym i tak dalej).

Shake kokosowy
O nim też opowiadałem w Malacce. Pycha, bo: to lody kokosowe/waniliowe zmiksowane z miąższem kokosowym i wodą kokosową. Malakka z niego słynie, ale jak niema wyboru, w KL też da rady.

Dodol
Cukierek, który przypomina trochę krówkę - melasę palmową gotuje się super długo, aż stanie się gęsta i zdatna do cięcia. Potem zawija się w papierki albo większy kawałek w liść bananowca i odcina klientowi na straganie. Ulep, ale dobry!

Kuih penaram
Smażone oponki z ciasta ryżowego - kolor (i słodycz) zawdzięczają melasie palmowej. Chrupiące i tłuściutkie.

Kuih bahulu
Biszkoptowe ciastka-kwiatki. Proste, ale maczane w kopi albo teh są wprost świetne.   

INNE SŁODYCZE, KTÓRYCH WARTO SPRÓBOWAĆ
Kuih ketayap 
Czy też dadar gulung, które możecie znać z Indonezji. Mini-naleśniki z kokosowego ciasta z pandanem, w których zawinięte jest nadzienie z wiórek kokosowych z cukrem palmowym. Obłędne.

Ondeh ondeh
Tak jak obłędny jest ondeh ondeh, zwany również klepon. To kulki z ciasta ryżowego, obtoczone w wiórkach kokosowych, z płynnym cukrem palmowym w środku. Aha.

Seri muka
Ryżowo-kokosowa ciasto-galaretka. Spodnia część jest dość delikatna, wierzchnia: słodka i kokosowa. Świetnie zbalansowane (o co w wielbiącej cukier Malezji wcale nie jest tak łatwo), więc idealne, jeśli akurat nie macie ochoty za atak cukrowy.

Ciastka ananasowe
Chrupiące, maślane ciastka z domowym dżemem kokosowym - sekret tkwi właśnie w dżemie, bo to w zasadzie miąższ kokosowy: słodki, lekko kwaśny, z wyraźną strukturą owocu. Miła sprawa, a w Malacce produkują się takie najsłynniejsze.

INFORMACJE PRAKTYCZNE
GDZIE SZUKAĆ INFO: Jeśli wybieracie się do Malezji, w pierwszej kolejności zajrzyjcie do Zuzy na www.zuinasia.com - to kompendium wiedzy! I wspaniały przewodnik po KL.
JAK JECHAĆ: Do Kuala Lumpur przyjechałem z Malakki autobusem - bilet kosztuje 10-15 RM, a podróż trwa ok. 2 h.
GDZIE SPAĆ: Gościł mnie Lanson Place Bukit Ceylon - świetna opcja, chcecie mieć centralnie położone, w pełni wyposażone mieszkanie, obłędny widok na miasto i szałowy basen. Lubię bardzo - pracowałem z nimi już drugi raz i mam nadzieję na kolejny! Poniżej kilka zdjęć.





więcej o mnie